Podmiot wrażliwy - ODCINEK 1




Póki co w wersji pisanej. Może wkrótce do odsłuchu.

 

W odmętach zawiłego Internetu odnalazłam w rubryce „Styl życia” artykuł o wciągającym tytule: Dziś nów w Skorpionie: nadchodzi wiatr zmian, pomyśl, czego pragniesz.

Czytałam dalej:

To nie będzie spokojne spotkanie Słońca z Księżycem. Mars, planeta wojownik nie usiedzi w miejscu. Uran odsłoni swoją rewolucyjną naturę, a Saturn spróbuje wszystko uporządkować. Poczujesz brak ładu, składu i stabilności. Zatęsknisz za czymś nowym a porzucisz coś starego i ograniczającego. Ale uwaga: zmiana musi być głęboka, zgodna z uczuciami a nie byle jaka i powierzchowna. Taki listopadowy układ planet sprzyja spadochroniarzom. Jeśli czujesz, że szczęśliwie wylądujesz, podejmij ryzyko i zdecyduj się na stres to znaczy skok. Jeśli się boisz, że spadochron się nie otworzy nie skacz. 


Nie skacz. A jeśli wybiorę tą opcję. Jeśli będę spanikowaną spadochroniarką, która zamiast odważnego skoku przytuli do siebie słowa Agnieszki Osieckiej?


"Taki czarny jest ten listopad, taki zimny, taki obolały od deszczu, od wspomnień, od mokrych rękawiczek-aż strach. Gdybym była listopadem, to rada bym się otrząsnąć z mojej listopadowej doli. Błąkałabym się po uliczkach czarnych jak jary i błagałabym Pana Boga, żeby zmienił zapisy. Ale może on-ten listopad-tak właśnie się błąka, tak się obija i tak szlocha rozpaczliwie; ''O Boże, Boże spraw żebym już nie był listopadem, żeby mi nie było tak ciemno wieczorem i tak mglisto nad ranem, i żeby nie bolały mnie wszystkie liście i żeby nie dokuczał mi reumatyzm miłości! Też bym tak chciał, jak kwiecień pobiec do różowego sadu, albo jak lipiec-wyskoczyć na plażę pełną piłek...Tak on sobie płacze ten listopad niewysłuchany. Ta beksa".

 

Wróciłam jeszcze na moment do tekstu. „Najbezpieczniej jest potraktować ten nów jako wiatr zmian.” Przypomniałam sobie, że w ostatnim czasie pogodowe zawieje i zamiecie niekoniecznie śnieżne, nawiedzają moje miasteczko średnio paręnaście razy w ciągu miesiąca. Ileż zmian w takim razie zwiastują? Ile reorganizacji życia? Ile przewrotów 

i bałaganu, który na nowo trzeba będzie posprzątać? Spojrzałam do artykułu szukając jakiejś podpowiedzi, jakiegoś zwolnienie od tego potężnego zadania. Lekkie ukojenie przyniósł inny fragment:  

„Najrozsądniej jest pomyśleć co jest tak naprawdę twoją wolą tak od początku do końca, ale nie upierać się, nie forsować niczego na siłę”. Więc uff, nic na już, nic na musieć.

„Lepiej podyskutować ze sobą.” To już brzmi lepiej. 

Jak taką uraniczną, skorpioniczną, marsjaniczną i jeszcze inną trudną do odmiany i wypowiedzenia energię nowiu spożytkować? Ja już wiem.

Miłego słuchania podczas listopadowego nowiu. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Śnieg na Zamkowej